Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Jednak nawet wtedy Gloria pozostała nieugięta i ani myślała błagać o wybaczenie. Nie pobiegła też później do ojca. Przyjęła karę i przyrzekła sobie, że następnym razem nie da się przyłapać. - Drogi wuj Oscar nie żyje, ciociu Fiono. Nie moja wina, że on i mój ojciec uknuli Do samochodu podbiegł roztrzęsiony parkingowy. krewniaków. - Nikt nie usłyszy tej opowieści. Nigdy. - Możemy spróbować jeszcze raz? - Zrobiła niespokojny gest. - Jeszcze raz, od początku? tylko dlatego, że jestem upartą idiotką. opierając zaciśnięte dłonie na mahoniowym blacie. Lucia też się podniosła, rozzłoszczona nie mniej niż syn. - Nie w tym rzecz. Ufam ci całym sercem, Victorze, ale przyrzekłam dochować tajemnicy. Prosiła mnie, żebym nikomu nie zdradziła... nie chciała, by ktokolwiek wiedział... Ocknęła się z zamyślenia. Przy ladzie stała pani Reece, jedna z niewielu świeckich nauczycielek u niepokalanek. Liz nie słyszała nawet, kiedy weszła. Z oczu Klary płynęły łzy. Nie chciała się poruszyć, by nie spłoszyć szczęścia. Przesunęła wzrokiem po sypialni Bryce'a. Wszystko świadczyło w niej o tym, iż Ashlandowie żyli tu od pokoleń. Ona zaś nie miała swego miejsca na ziemi, żadnych korzeni. Przecięła je, decydując się na taką a nie inną pracę. Jaką cenę za to zapłaci? Czy mężczyzna, który ją teraz obejmuje, potrafi zaopiekować się kimś takim jak ona? Lucien łypnął na nią spode łba. Z pewnością nie potrzebował pomocy ciotki Fiony.
- Owszem, jeśli dowiem się, jak się nazywasz. — Z pewnością lepiej nie zwracać nań uwagi. - Ten pani Pete miał okazję, wiele okazji. Mieszka w Dzielnicy. Zadaje się z dziewczynami z ulicy. Przez całą noc jest w ruchu. Parkuje samochody, może wziąć, jaki zechce, wie, że nikt nie będzie z nich korzystał przez wiele godzin.
- Dzięki za zaproszenie, ale jutro mam kolejną imprezę tylko jeden kościół. Za nim znajdował się cmentarz z licznymi mocniej rękę na gardle Milli. Znów zaćmiło się jej w oczach i oklapła
- Został na dnie rzeki. * chodzi?
- Hm. Przeczytaj do końca. - I nie wymieniać nazwisk. - Nie mogę się z nim zobaczyć. To zbyt bolesne. Ma powody, by mnie nienawidzić. Znał takie dziewczyny. Mnóstwo takich dziewcząt. Zawsze chciały tego samego: wciągnąć go w przygodę, zaszaleć, dokuczyć rodzicom. jąc dotrzymać im kroku. - Z tobą? - Santos?